Zwyczaje związane z okresem Wielkiego Postu i Świąt Wielkanocnych - opracowanie Monika Kurzeja
Sześciotygodniowy okres Wielkiego Postu był czasem skupienia, refleksji, pokuty. Rozpoczynała go Środa Popielcowa, zwana Środą Wstępną, a także Popielcem. We wsiach zaczynał panować spokój, cichły śpiewy i muzyka. Odświętne stroje chowano do skrzyni. Starsze mieszkanki Łącka wspominają, że w czasie Wielkiego Postu noszono skromne ubiory w ciemniejszych barwach. Pokutny charakter tego czasu przejawiał się również w codziennym jadłospisie, w skład którego wchodził żur, karpiele, kiszona kapusta, ziemniaki oraz polewka z suszonych śliwek. Jadano wówczas skąpo, stroniąc od mięsa i jego przetworów, a za omastę służył olej. W obrzędowości górali łąckich przetrwała pamięć o szorowaniu piaskiem i wyparzaniu na ogniu garnków, w których uprzednio gotowano mięso i topiono tłuszcze. W środkową środę tego okresu do zwyczaju należało ważenie postu, czy też ważenie żuru, które polegało na zawieszaniu garnka z żurem na drzewie w sadzie w celu wyważenia połowy postu.
Ostatnia niedziela Wielkiego Postu to Niedziela Palmowa, która stanowiła właściwe wprowadzenie do obrzędowości wiosennej, związanej tradycyjnie ze Świętami Wielkanocnymi. Święcone w tym dniu palmy związane były z kultem zielonej gałązki symbolizującej nowe życie. Tradycyjne palmy górali łąckich były niezwykle okazałe i charakteryzowały się bardzo dużymi rozmiarami. Palmy wykonywano z gałązek wierzby lub rokity z baziami, które wiązano spiralnie wokół żerdzi wyciętej z leszczyny bądź jodły. Ozdabiano je kwiatami i wstążkami z różnobarwnej bibuły, barwinkiem oraz mirtem. Według przekazów, palmy nieśli do święcenia wyłącznie parobkowie i chłopcy. Po poświęceniu palmę rozbierano na drobne części, a poszczególne gałązki wkładano za krokwie, by chroniły przed uderzeniem pioruna. W nocy z Niedzieli Wielkanocnej na Poniedziałek, lub w Poniedziałek Wielkanocny należało także wbić te gałązki, przystrojone kwiatami i wstążkami z bibuły, we wszystkie kawałki ornego pola, co miało przynieść urodzaj i uchronić od gradu. Zwyczaj ten zwany był święceniem pól. Poświęcone palmy obwiązywano dawniej biczem pasterskim, a gałązkami z nich uderzano trzykrotnie bydło, aby się darzyło.
W Wielki Czwartek dzwony kościelne po raz ostatni odzywały się podczas nabożeństwa, po czym zostały zawiązywane aż do rezurekcyjnej mszy. Tego dnia po wsi chodziły grupy chłopców, hałasując drewnianymi kołatkami zwanymi też kłapackami.
Z Wielkim Piątkiem łączyły się liczne zwyczajowe zakazy magiczne, wykazujące analogie z tradycyjną obrzędowością pogrzebową. Unikano wówczas prac polowych, grabienia ściółki leśnej, kontaktów z ziemiopłodami, co związane było z wiarą w szkodliwą moc zmarłego roztaczającą się na otoczenie. By nie jątrzyć ran Chrystusa, zakazywano czynności związanych z tłuczeniem, przybijaniem, szorowaniem. Surowym zakazem tego dnia było procesowanie się. Skrupulatnie przestrzegano zakazu pożyczania czegokolwiek, jako że według wierzeń Wielki Piątek sprzyjał czarownicom w praktykach odbierania krowom mleka, a pożyczona rzecz mogła w tym procederze magicznie pośredniczyć.
Zwyczaje praktykowane w Wielką Sobotę łączą się z kościelnymi ceremoniami święcenia ognia, wody i pokarmów wielkanocnych. W trakcie ceremonii święcenia ognia chłopcy zapalali dobrze wysuszone huby, odcięte z jabłoni, buka lub jodły. Tlącą się hubą okadzano następnie sad, wnętrza domu i pomieszczeń gospodarskich. Miało to chronić przed złem, chorobą i przynieść urodzaj w sadzie. Na koniec rozpalano pod blachą od huby nowy, poświęcony ogień. Tego dnia święcono także wodę, którą pokrapiano bydło przed pierwszym wiosennym wypasem. W Wielką Sobotę gospodynie święciły pokarmy wielkanocne. Były to: bochen domowego chleba, kilkadziesiąt jaj, sól, szynka, kiełbasa, osełka masła, oskrobane korzenie chrzanu, bułka drożdżowa, butelka octu, baranek z ciasta. Dawniej gospodynie wraz z pokarmami dla ludzi święciły także podskrobek, czyli placek upieczony z resztek ciasta wyskrobanego z dzieży chlebowej, przeznaczony dla krów i cieląt.
W Wielką Niedzielę po mszy rezurekcyjnej, podczas uroczystego śniadania, spożywano poświęcone pokarmy. Posiłek należało rozpocząć od zjedzenia chrzanu. Resztki wielkanocnego jadła nie mogły się zmarnować, jednak nie dawano ich zwierzętom. Należało je spalić, a skorupki z jajek zakopać na grządkach kapusty, pod drzewkami owocowymi na urodzaj, bądź też rozsypać wokół domu. Znany był także zwyczaj przyrządzania z poświęconych pokarmów potrawy zwanej trzosionką lub świoconiną. Pokrojone kawałki jajek, szynki, kiełbasy mieszano, suto zaprawiano chrzanem i zalewano kwaśnym mlekiem bądź serwatką. Potrawę tę jadano z chlebem. Jeszcze dzisiaj można spotkać gospodynie, które gotują wielkanocną trzęsionkę. W Niedzielę Wielkanocną panował zwyczajowy zakaz wykonywania różnych czynności i oddalania się od domu.
Poniedziałek Wielkanocny spędzano na odwiedzinach, zabawach w rodzinie i sąsiedztwie. Dzień ten, zwany także śmigusem lub śmigurtem, był okazją do czynienia psot i wzajemnego oblewania się wodą. Dla dziewcząt ilość wylanej na nie wody uchodziła za miarę powodzenia u płci przeciwnej i była niejednokrotnie powodem do dumy.
ŹRÓDŁA:
- Baziak Stanisław, Zwyczaje i obrzędy ludowe w regionie łąckim, maszynopis.
- Kowalska-Lewicka Anna (red.), Studia z kultury ludowej Beskidu Sądeckiego, [tu:] Kwaśniewicz Krystyna, Rok obrzędowy, Wrocław 1985.
- Kwaśniewicz Krystyna, Zwyczaje doroczne polskich górali karpackich, Bielsko-Biała 1998.